W sobotę pojechaliśmy na działkę z dzieciakami. Miło było popatrzeć, że wkońcu córa miała co robić i nie nudziła. To za sprawą góry piasku i postępów w budowie. Mogła zobaczyć wkońcu zarys domu, a nawet pobiegać po nim.
Teraz moje przemyślenia na temat budowy. Mineło pięć miesięcy od kiedy sprzedałam dom po rodzicach, a za tydzień minie cztery od kiedy kupiliśmy działke.
Wydawało się, że przed nami ciężkie zadanie do wykonania-postawić dom. Byli tacy co straszyli, że nawet bardzo ciężkie- to papiery pozałatwiąć i różne inne problemy. Jak się jednak okazuje wcale nie było tak ciężko, wręcz powiedziałabym bardzo łatwo. Wciągu tych paru miesięcy;
Biąrąc pod uwagę to wszystko, stwierdziłam ,że niema się czego bać. Ale jesteśmy dopiero na początku, więc może i my napotkamy problemy. Mam nadzieję, że jednak nie i wszystko do samego końca będzie tak prosto szło.
Wczoraj mąż pojechał zamówić potrzebny materiał i zajechał na działkę,a tam zastał taki widok:
Jutro bedzie wylewany chudziak. Nie spodziewaliśmy się że to tak szybko będzie robione i teraz mamy dylemat. Myśleliśmy na tym etapie tegoroczne prace zakończyć. Natomiast pan który buduje nasz domek twierdzi ,można ciągnąć budowę dalej. Podobno do końca roku skończyłby budowę. My słyszeliśmy, że fundamenty powinny same odstać, a majster twierdzi, że nie. I co teraz mamy robić ?
Z jednej strony im szybciej zaczniemy, tym szybciej będziemy mogli tam zamieszkać.........................